wtorek, 2 czerwca 2015

12. O co chodzi gwiazdeczko?

Dedykuje ten rozdział Kindze która prawdopodobnie nigdy tego nie przeczyta, twoje sms-y (sama wiesz od kogo) zainspirowały mnie do tego rozdziału i przezwiska dla Clary! ♥


Jace

Zwariuje!
Przez nią wsadzą mnie do psychiatryka!!

Clary już trzeci raz chce się do mnie całować od kiedy wyszliśmy z domu Magnusa. Muszę nieść ją na rękach bo ledwo trzyma się na nogach.

"Nie wykorzystaj jej." - prychnąłem na przypomnienie słów siostry.
Jak mogę się do tego powstrzymać kiedy dziewczyna ciągle mnie całuje?
Mam dość!

Posadziłem rudą na ławce w parku.

- Siedź tu! - nakazałem ostrym tonem - Mam dość, dlaczego wciąż to robisz?
- Ale, co? - lewo powiedziała i wybuchła śmiechem - Jace! - pisnęła kiedy zepchnąłem ją z ławki siadając na jej miejscu.
- O co chodzi gwiazdeczko? - zapytałem robiąc minkę niewiniątka. Podniosła się z ziemi i stanęła nade mną.
- Gwiazdeczko? - spytała udając poważną ale uśmiech wszystko zepsuł.
- Nie podoba ci się?
- Jest wspaniałe, możesz mnie tak nazywać... - powiedziała siadając na moich kolanach.
- Obiecałem sobie że coś ci powiem ale boje się że nie zapamiętasz. - powiedziałem cicho.
- Co takiego? - zapytała zaciekawiona.
- Kocham cię, gwiazdeczko. - szepnąłem - Zostanie tak już na zawsze.

Wpatrywała się we mnie całkiem poważnie.
Nagle złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej i mocniej objąłem. Smakowała truskawkami i...
Właśnie! Alkoholem!!

Co ja robię?!

Odepchnąłem ją delikatnie, popatrzyła na moje usta niezadowolona i wstała.

- Musimy już iść. - stwierdziłem.
- Dobrze. - odpowiedziała dziwnie normalnym tonem.

Czy to możliwe żeby już wytrzeźwiała?
Nieee...
Chyba...
Może...
Na pewno nie!

- Chodźmy. - powiedziałem chwytając ją za rękę.

Szła jakby w jej żyłach nie było ani grama alkoholu.
Dziwne...
Może zapamięta wszystko...
Mam nadzieje że zapamięta tą ławkę. - znów westchnąłem do moich rozmyślań i poprowadziłem ją wśród uliczek.

Clary

Obudziłam się ale nie otwierałam oczu, widziałam przez powieki że jest jasno, za jasno.
Dalej z zamkniętymi oczami obruciłam się na drugi bok.

Nagle wszystko do mnie wróciło...
Namiętny pocałunek...
KOCHAM CIĘ, GWIAZDECZKO...
Jace spychający mnie z ławki...
To jak próbuje go pocałować kiedy mnie niesie...
Jak robiłam mu malinki na szyi w obecności wszystkich...

Na Anioła! Ale to nie wszystko!

To jak zdejmuje mnie z baru...
Pocałunek...
Jak tańczyłam na barze w sukience!!!
Jak tańczyłam z Jace'em...
Alkohol...

TAK !! To wszystko przez alkohol! Już nigdy...

- Dzień dobry, gwiazdeczko. - usłyszałam szept tuż przy moim uchu.

Gwałtownie otworzyłam oczy...
Pożałowałam tego od razu. Głowa pulsowała nieznośnym bólem a oczy piekły od zbędnego światła.
Spojrzałam na siebie, dalej miałam na sobie bieliznę ale sukienkę zastąpiła czarna, męska koszulka. Chyba domyśliła się czyja...
Poczułam jak ktoś gładzi delikatnie moje włosy.
Obróciłam się lekko napotykając spojrzenie blondyna. Uśmiechał się ale uśmiech nie sięgał jego oczu, były w nich iskierki nadziei i zdenerwowania.

- Czy ty mi wczoraj powiedziałeś o mnie "gwiazdeczko"? - zapytałam słabym głosem, gardło strasznie mnie paliło. Chyba to zauważył bo po chwili siedziałam ze szklanką wody w dłoni i tabletkami na ból w drugiej.
- Tak, co pamiętasz jeszcze? - spytał siadając naprzeciwko mnie po turecku. Wypiłam wodę ale tabletki odłożyłam na szafkę nocną, nie są mi potrzebne.
- Jak zepchnąłeś mnie z ławki, jak całowałam cię w domu czarownika... - powiedziałam po chwili namysłu - Ja tańczyłam na barze? - potwierdził - I... i... To chyba wszystko. - szepnęłam. W jego oczach zgasła nadzieja, pojawił się zawód i zakłopotanie.
- To wszystko się zdarzyło. - powiedział wstając - Posiedź tu zanim nie dojdziesz do siebie, ja idę potrenować. - podszedł do drzwi i już miał je otworzyć kiedy coś sobie przypomniałam.
- Kocham cię, gwiazdeczko. - powiedziałam wpatrując się w swoje ręce - Tak powiedziałeś, prawda? - byłam pełna nadziei ale nie pokazałam tego po sobie.

Wyglądał jakby toczył ze sobą wewnętrzną walkę ale w końcu jedna ze stron wygrała i...
Podszedł do mnie, zatopił palce w moich ognistych włosach i przywarł do moich warg swoimi...
Całowaliśmy się długo...
Był taki cudowny...
Tak dobrze smakował...
Pocałunek był czuły ale jednocześnie zaborczy...
Mówił że nikomu mnie nie odda...
A ja poddawałam się jego woli...

Po chwili leżałam na łóżku przyciśnięta jego ciałem. Rękami błądziłam w jego włosach a nogi oplotłam w jego pasie. Było tak cudownie...

Nagle oderwał się ode mnie jak oparzony, wyplątał się z moich nóg i rąk. Wstał i szybko wyszedł zostawiając mnie ze sprzecznymi myślami...

Elena

Obudziła się pod stołem koło Izzy.
Co tu się stało?
Westchnęłam przypominając sobie co zrobiła Clary a potem... nic, pustka.
Wstałam potrząsając lekko ramieniem przyjaciółki.

- Izzy, czas wstawać. - szepnęłam, wymamrotała coś niezrozumiałego - Ugotujesz śniadanie? - poderwała się natychmiast a ja zachichotałam.
- Ciszej. - syknęła, uspokoiłam się trochę.
- Musimy wszystkich znaleźć i zabrać do domu. - powiedziałam wstając i ciągnąc ją za rękę.
- Dobra, chodź na górę, poszukamy Alec'a. - skierowałyśmy się do schodów.

Otworzyłam pierwsze drzwi, na łóżku leżały dwie kobiety. Drugie drzwi, trochę zdemolowany pokój ale nikogo niema. Trzecie drzwi, strzał w dziesiątkę!
Alec leżał w objęciach czarownika, uśmiechał się przez sen.
Postanowiłam im nie przeszkadzać i wrócić do Izzy.

- Gdzie mój brat? - zapytała zdziwiona - Znalazłaś go?
- Tak, wydaje mi się że jest zajęty. - mruknęłam.
- Czym? - zapytała zdezorientowana.
- Magnusem.

+++

W kuchni Instytutu zastałyśmy Clary jedzącą śniadanie.
Widać było że jest przygaszona, nie pytałam o co chodzi ale Iz nie była taka subtelna.

- Stało się coś? - zapytała.
- Nie. - wymamrotała ruda wstając.
- Przecież widzimy. - powiedziała Izzy, przez liczbę mnogą dałam jej sójkę w bok - No co?!
- Nie wtrącajmy się. - szepnąłem ale mnie nie posłuchała.
- To powiesz, co ci jest?
- Nic, zostawcie mnie! - gdy była już przy drzwiach krzyknęła: - Wszyscy, w szczególności Jace!
- Co ten debil znowu nawyrabiał? - powiedziałam do siebie.
- Kto? - zapytała głupio Isabelle.
- Nikt. - oparłam wymijająco.

Clary

Wybiegłam z kuchni i pierwsza miejsce o jakim pomyślałam to dach. Szybko się tam udałam.
Usiadłam na samej górze dość stromego dachu i oparłam się plecami o komin. Objęłam się ramionami i wpatrzyłam w błękitne niebo. Tak bardzo błękitne jak moje włosy kiedy ujawniam moc...

Dziewczyna na dachu zdjęcie

Dlaczego to zrobił?
Czy ja zrobiłam coś nie tak?
Co mam zrobić żeby się do niego zbliżyć?
Dlaczego nie tak potraktował?
Jestem za brzydka?
Może to dlatego że jestem ruda?
Może źle całuje?
Przecież ja dopiero wczoraj zaczęłam się całować tak na poważnie!!
Ale dlaczego...

Usłyszałam trzask drzwi który przerwał moje chaotyczne myśli.
Delikatnie wychyliłam się zza komina i zauważyłam zezłoszczonego Jace'a i El.

- Co jej zrobiłeś?! - wybuchła - Jest przygaszona, nie chce z nikim rozmawiać! Żądam wyjaśnień!
- Dlaczego mam ci coś wyjaśniać?! - krzyknął na nią - Kim jesteś żebym musiał ci się zwierzać?!
- Jestem twoją siostrą i przyjaciółką Clary!

Oni mówią o mnie?
Dlaczego ona się o mnie tak martwi?

- Powiesz mi to dobrowolnie albo wyciągnę to z ciebie siłą! - jej brat zaśmiał się gorzko.
- Ja ją kocham, rozumiesz?
- To już chyba ustaliliśmy. - prychnęła - Miałeś jej to powiedzieć po imprezie.
- I powiedziałem, nawet to zapamiętała.
- To chyba dobrze, prawda? - położyła mu rękę na ramieniu.
- Niby tak, ale... - przerwał niepewny.
- Ale? - popędziła go.
- Ona nie odwzajemnia moich uczuć. - powiedział cicho.

Co?!
Jak to?!
Przecież...
No właśnie, przecież nawet nie wiem co do niego czuję.
On jest taki... Nie umiem tego określić!
Jest cudowny...
Miły...
Spokojny...
Ale czasem porywczy...
Jest uroczy...
Groźny...
I świetnie całuje...
Jest tym o kim zawsze marzyłam.
Czy go kocham?
Tak! Zdecydowanie tak!!

Chciałam się podnieść ale obluzowana dachówka przesunęła się. Poślizgnęłam się i w ostatniej chwili złapałam się jedną ręką komina. Nieświadomie krzyknęłam...

Jace

Usłyszałem krzyk.
Nie byle jaki, krzyk Clary!
Zacząłem się rozglądać, tak samo jak El. Moja siostra podbiegła do krawędzi i krzyknęła do mnie:

- Jest tutaj, pomóż mi ją wciągnąć!

Podbiegłem szybko na skraj dachu i wyciągnąłem ręce do dziewczyny.

- No chodź. - nakłaniałem gdy zobaczyłem jak się waha. W jej oczach był strach ale nie przed spadnięciem tylko... Nie potrafiłem tego określić.
- Nie mogę! - krzyknęła - Jak się puszczę to spadnę!
- Spokojnie, przytrzymam cię. - starałem się zachować spokój ale w głębi duszy bałem się jak cholera.
- Nie mogę! Proszę! - jej ręka jeszcze bardziej się osunęła a ja wiedziałem że zaraz ją stracę.

W ostatniej chwili chwyciłem ją pod ramiona i wyciągnąłem. Impet sprawił że potknąłem się i upadłem ciągnąc za sobą rudowłosą. Prawie stykaliśmy się nosami, miałem taką ochotę ją pocałować...


- Dziękuje. - szepnęła miękko.Wstała ze mnie a ja dopiero po chwili się otrząsnąłem i również wstałem.
- Ile słyszałaś? - zapytałem z pretensją - Wiesz, że nieładnie jest podsłuchiwać?
- Wiem, słyszałam wszystko. - powiedziała patrząc na podłogę. Usłyszałem szczęk drzwi.
- Moja siostra postanowiła nam nie przeszkadzać. - mruknąłem.
- Mylisz się. - szepnęła pochodząc do krawędzi - Nie wszystko co myślisz jest prawdą.
- C... co? - zapytałem zszokowany, jeśli ona mówi prawdę to...
- Kocham cię. - powiedziała wpatrując się w moje oczy - Krótko się znamy i nie wiem skąd ale czuje miłość, do ciebie.
- Powtórz. - nakazałem.
- Kocham cię. - posłusznie powtórzyła, jej oczy się zaszklił - Ale jeśli nie zechcesz mnie to zrozumiem. Co może dać ci taka dziewczyna jak ja?! - powiedziała odwracając się plecami i agresywnie wplatając palce we włosy.
- Miłość. - szepnąłem podchodząc do niej - Te rude włosy przepełnione ogniem... - odwróciła się do mnie - Tą piękną delikatną twarz... - objąłem ją rękami w pasie - I wreszcie, te przepiękne, szmaragdowe oczy. - przysunąłem ją mocno do siebie i pocałowałem z pasją - Chcesz zostać moją dziewczyną?
- Tak. - odpowiedziała bez wahania.
- Dziękuje. - szepnąłem.
- Za co? - zdziwiła się.
- Za to że istniejesz. - uśmiechnąłem się.

+++++++++++++++++++++++++

No i jak?
Osobiście myślę że jest trochę nudno ale...
Na razie rozwijam tylko wątek miłości Jace'a i Clary ale od następnego rozdziału to się powinno zmienić. Wiem że to trochę szybko ale chcę tak zrobić żeby później móc skupić się na czym innym. ☺
W następnym rozdziale postaram się wa też przybliżyć o co chodziło z wizją Magnusa.
Co myślicie o "gwiazdeczce"? Jak rozwinie się sprawa Alec'a i Magnusa? Akurat dzisiaj mam mało pytań bo dużo rzeczy się rozwiązało...
To jest mój pierwszy gif dodany na bloga, jak wam się podoba? Nie wiem jak często będą się pojawiać, myślę że coraz częściej.
Co jeszcze?
Chyba wszystko...
Ach!
Nowy rozdział będzie gdzieś pod koniec tygodnia (piątek/sobota)!
Pozdrawiam!
Wika

5 komentarzy:

  1. AKDAKNCBAHBFASFC Czytając, uśmiechałam się jak debilka XD Rozdział BOSKI, NIEZIEMSKI, PIĘKNY i Bóg wie jaki jeszcze ❤❤❤ Po prostu KOCHAM, KOCHAM i jeszcze raz KOCHAM CLACE w twoim wykonaniu, a co najważniejsze KOCHAM to opowiadanie ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział. Kcham to. Jace troche wiary w siebie. Ciekawe czy ona mu wszystko powie. Moje kochane Clace. Siedze na szkolnym korytarzu i uśmiecham sie jak głupia. Czejam na next, prosze dodaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu brak mi słów. Czekam na nexta. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ;) Jace dał rade wydusić z siebie uczucia *-* Clace <3 lepszego momentu na przerwanie ioe mogłaś znaleść ;* Kocham tą pare <3 Kocham Jace'a <3 Kocham twoje opowiadanie <3 Kiedy next? / G.A

    OdpowiedzUsuń