wtorek, 28 lipca 2015

18. Magia.


Jace

Minęły już dwa tygodnie... dwa tygodnie bez niej.
Tęskniłem...

Przez prawie cały czas szukałem w księgach jakieś wskazówki. Nawet gdyby miał osobiście iść do Edomy to poszedłbym bez zastanowienia, tylko po to żeby mieć ją z powrotem przy sobie...
Przerwało mi trzaśnięcie drzwiami, moja matka weszła dość szybkim krokiem do biblioteki i skierowała się w moją stronę.

- Jest obiad. - powiedziała na co wzruszyłem ramionami - Masz iść i zjeść jak człowiek! - krzyknęła zirytowana.
- Po co? - zapytałem wypranym z uczuć głosem.
- Po co?! - prychnęła - Żeby żyć! Żebym nie musiała dalej patrzeć jak mój syn cierpi!
- Bez niej i tak będę cierpiał! - krzyknąłem zrywając się na równe nogi - A teraz stąd wyjdź! Nie mam ochoty na twoje towarzystwo ani jakiś głupi obiad!

Uniosła dumnie głowę ale widziałem w jej oczach smutek. Popatrzyłem na nią hardo kiedy obejrzała się przy drzwiach.

- Nie chcę stracić kolejnego dziecka. - wyszeptała ale i tak ją usłyszałem.

Zakuło mnie coś w środku ale zignorowałem to uczucie, przez cały czas ignorowałem jeszcze większy ból, ból po stracie Clary, więc z tym sobie poradzę.

Prawie nie wychodziłem z biblioteki, posiłki przynosiła mi zatroskana Maryse albo moja matka (ojciec wrócił do Idrisu ale ona została). Każdego dnia czytam coraz więcej ksiąg ale w żadnej nie znalazłem odpowiedzi na moje pytania.

Czy ona jeszcze wróci?
Czy będzie taka jak dawniej? A może zmieni się?
Czy jeszcze żyje?

Nie Jace! Nie wolno ci tak myśleć! - skarciłem się w myślach.
Żyje na pewno! Przecież jest silna i... po prostu jest moją Clary.

Zamknąłem kolejną księgę w której nic nie znalazłem i otworzyłem kolejną. Sprawdziłem spis treści, nic.
Ze złością rzuciłem książką w regał i wstałem z fotela. Przekląłem głośno gdy regał przewrócił się z łoskotem.

Nie wiedziałem że mam taką siłę. - zdziwiłem się.
Ten regał był zdecydowanie za ciężki żeby przewrócić go jedną książką! - dodałem chwilę później.

Podszedłem bliżej. Nagle stało się coś nienormalnego, nawet w oczach Nefilim. Jedna z książek które spadły z regału przesunęła się w moją stronę!
Delikatnie ją podniosłem i otworzyłem na pierwszej stronie...

Narracja trzecioosobowa

Przystojny, złotowłosy mężczyzna stanął za bramą do, jakby powiedział przyziemny, śmietnika. Jednak dla niego było to coś zupełnie innego... tu mieszkałby jego dzieci.
Jego dziećmi byli wszyscy Nefilim...

Ale tych którzy mieszkają w tym Instytucie odznaczali się najbardziej.
Odznaczała ich prawdziwa miłość...
Nie tylko miłość kochanków, ale i braterska, i matczyna... I każdy inny rodzaj miłości.
Wszyscy się kochali, pomimo że niektórzy tego nie okazywali.

Teraz gdy jedno z jego dzieci zaginęło chciał im pomóc.
Przez ostatni czas patrzył jak się męczą...

Nagle koszula mężczyzny została rozdarta przez parę potężnych złoto-białych skrzydeł.
Powoli podfrunął do wielkiego okna przez które było widać główną bibliotekę.

Młody Nocny Łowca siedział na fotelu czytając, już kolejną, książkę. Po chwili zatrzasnął ją i otworzył kolejną.
Nagle rzucił książką o regał...
Wszystko zwolniło...
Anioł dostrzegł to czego szukał...

Najszybciej jak umiał podfrunął i przewrócił regał tak żeby księga która go najbardziej interesowała spadła jak najbliżej chłopca.
Wiedział że ta księga jest zakazana dla zwykłych Nefilim ale wiedział również że ten chłopak zrobi wszystko dla ukochanej.

W błyskawicznym tempie wyfrunął z Instytutu i oddalił się pośpiesznie.
Zawisł wysoko nad miastem i patrzył prosto na stare mury Instytutu.


Nagle rozpętała się gwałtowna burza... Po chwili wszystko ucichło.

Na ulicach i chodnikach nie było ani jednej kropli deszczu. Ludzie dziwili się ale każdy sobie to jakoś tłumaczył. Nikt nie pomyślał o tym co się stało na prawdę...

Odpowiedź brzmi:

Magia.


Jace

Księga nie zawierała nic oprócz jednej runy, była na każdej stronie.
To było takie dziwne...
Czułem że może nam pomóc.

Zabrałem księgę i poszedłem prosto do siostry. Zapukałem a w odpowiedzi usłyszałem "Proszę." wymieszane ze śmiechem El i Iz.
Otworzyłem drzwi i wszedłem pewnym krokiem do pokoju.

- Co cię sprowadza, braciszku? - zapytała.
- Znalazłem. - położyłem księgę na łóżku i otworzyłem na którejkolwiek stronie.
- Co to jest? - zapytała zdezorientowana Izzy.
- Runa która zaprowadzi nas do Clary. - powiedziała Elena patrząc na mnie - Jesteś pewien że chcesz tam iść? Wiesz jak tam niebezpiecznie? Zdajesz sobie...
- Oddam za nią życie. - przerwałem jej smętnie - Ona musi wrócić.
- Jestem z ciebie dumna. - poklepała mnie po ramieniu.
- Zawiadomię Aleca i Kat. - powiedziała czarnowłosa i wymknęła się z pokoju.

+++

Po kilku minutach byliśmy już przebrani w stroje bojowe i spakowani.

- Pierwsze idziemy do Magnusa? - zapytał dla upewnienia Alec.
- Tak, musi potwierdzić co to za runa. - powiedziała Kat.
- No to chodźmy. - powiedział rozentuzjazmowany Tim.

Dlaczego zabieramy go ze sobą? - zapytałem się w myślach.
Bo on zna najlepiej nową naturę Clary, naturę Anioła.

- Gdzie idziecie?! - usłyszeliśmy krzyk z głębi Instytutu. Po chwili przyszły Maryse i moja mama.
- Na polowanie. - powiedziałem spokojnie. Nie do końca skłamałem.

Przecież będziemy tam zabijać demony!

- Ty też? - zdziwiła się mama.
- Tak, ja też. - potwierdziłem. Kobiety wyściskały nas wszystkich i życzyły dobrej zabawy.

Co za ironia!
Zabawa będzie jak wszystko pójdzie dobrze. - westchnąłem w myślach i poszedłem za innymi.

+++

- Witam moje biszkopciki! - wykrzyknął czarownik gdy tylko nas zobaczył - Co was do mnie sprowadza?

Zaprowadził nas do salonu gdzie rozsiedliśmy się na kanapach i fotelach. Magnus usiadł koło Aleca obejmując go ramieniem, oczywiście mój parabatai zaczerwienił się.

Jak mogłem nie poznać że coś między nimi jest? - zapytałem się w myślach.

- No więc? Po co do mnie przyszliście? - ponowił pytanie czarownik.
- Potrzebujemy żebyś zidentyfikował jedną runę. - powiedziała moja siostra, podała księgę Magnusowi.

Czarownik zmarszczył brwi i otworzył księgę na pierwszej stronie. Wyraz jego twarzy zmienił się z zaciekawienia na zdezorientowanie, a na końcu na przerażenie.

- Skąd to macie?! - krzyknął zatrzaskując księgę. Już chciałem odpowiedzieć gdy pochłonęło nas błękitne światło...

Narracja trzecioosobowa

Mężczyzna siedział na ogromnym tronie zbudowanym z kości, złota i najlepszego, czerwonego aksamitu. Tron stał koło drugiego, podobnego lecz mniejszego, na podwyższeniu.
Za każdym tronem było lustro... Nie zwyczajne, dzięki jednemu z nich można było się przenieść do rodowego kraju Nocnych Łowców, a drugie lustro prowadziło w każde miejsce na ziemi o której tylko człowiek (i nie tylko) pomyśli.
Mężczyzna trzymał w jednej ręce berło którym się bawił. Głowa berła była z ludzkiej czaszki, żeby odstraszyć niechcianych gości, trzon był ze złota, na znak bogactwa. Było też kilka błękitnych sznureczków przyczepionych do podstawy berła.
Mężczyzna zaś sam był ubrany w szary garnitur, spinki do mankietów miał w kształcie much a krawat był tak czarny jak smoła. Koszulę miał bordową, bez jednego zagniecenia.

Mężczyzna ten zwał się Asmodeusz, ojciec jednego ze szczególnie uzdolnionych czarowników.
Wielki demon nagle szarpnął za jeden ze sznureczków od berła który spadł na ziemie nie wydając żadnego dźwięku.

- Czekam na ciebie... - przerwało mu trzaśnięcie drzwiami, zirytowany popatrzył w tamtą stronę i zobaczył swojego najwierniejszego sługę.
- Wybacz mi panie... - skłonił się w pas, pewnie bojąc się kary - Mam bardzo ważną wiadomość. - dodał zerkając na niego.
- Co jest takie ważne że przerwałeś mi rozmowę z ukochaną?! - warknął ostro.
- Twój syn... Jest tutaj. - powiedział przerażony karą którą teraz będzie musiał odbyć. A może jednak Asmodeusz mu przebaczy?

+++++++++++++++++++++++++++

Jak wam się podoba trzecioosobowa narracja? Jeszcze nigdy tak nie pisałam... Zawsze musi być ten pierwszy raz!☺
Jest trochę krótszy niż zazwyczaj i nie ma ani kawałka z perspektywy Clary. W ogóle jest nudny...
Następny rozdział powinien być we wtorek (04.08.2015r.).
Może powinnam napisać to na początku ale... Nie za bardzo miałam czas i rozdział jest sprawdzony tylko w części!!
Szczerze to nie chce mi się pisać pytań bo już (jest 19:30) jestem wykończona! (to są skutki nie spania po nocach☺).
Do napisania!
Wika


Wielkiego Demona nie można zabić, ale możne uwięzić...


4 komentarze:

  1. Oj oj oj dzieje tu dużo a takie rozdziały lubię :) Nie mogę się doczekać wyprawy do Edomu ( będzie się działo) :D Rozdział fajny :) Pozdrawiam i życzę weny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział
    /Ana

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Rozdział świetny ale brak mi Clary. Jak niby mam wytrzymać do fotelu? Nie da się tego przyspieszyć? Pleszewie! !!!!!!😢😢😢
    Czekam na NEXT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Czekam na nekst. Oby był szybko.

    OdpowiedzUsuń